W drugiej połowie XIX wieku Dostojewski przewidział groźbę rewolucji, która przekształca się w rządy totalitarne, bezlitośnie obnażył ideologiczny fanatyzm, pokazał narodziny terroryzmu. Jego diagnozy są porażająco aktualne.
Niebezpieczeństwo tkwi nie tylko w działalności politycznych wizjonerów-szaleńców. Zagrożeniem staje się nihilizm, niezdolność do rozróżniania dobra i zła. Dostojewski kreśli w Biesach portret Mikołaja Stawrogina, człowieka skażonego złem. Jak rentgenem prześwietla ludzką naturę od wewnątrz, wydobywa to, co w niej najgłębiej ukryte, dociera do najciemniejszych miejsc duszy. Stawia przed pytaniami o to, skąd bierze się fascynacja złem i dlaczego tak często wydaje się atrakcyjniejsze od dobra.
Biesy w Teatrze STU to widowisko, ukazujące świat rozpięty między arystokratycznym salonem a mistyczną atmosferą prawosławnej cerkwi.
Inscenizacja Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze STU (…) grana jest już dziesiąty sezon. I jak się zorientowałem po piątkowej reakcji widzów, ma szansę utrzymać się przez kolejne lata. Jasiński potraktował „Biesy” z wielkim pietyzmem. Wciąż dochodzą nowi aktorzy, w obsadzie jest wiele znanych nazwisk. A w klimat utworu wprowadza ściągnięty specjalnie z Ukrainy śpiewający na żywo Chór Woskresinnia.
(…) Mimo historycznego kostiumu i „cerkiewnej”, mrocznej atmosfery spektakl Jasińskiego staje się zaskakująco aktualną diagnozą dzisiejszego społeczeństwa, w którym coraz większą rolę odgrywają kobiety. I tak jest tu, gdy patrzy się na interesujące role Mai Barełkowskiej (Barbara Stawrogin), Anny Cieślak (Lizawieta Tuszyn), Beaty Rybotyckiej (Maria Lebiadkin) czy Karoliny Gorczycy (Daria Szatow).
Jan Bończa-Szabłowski, „Biesy” w Teatrze STU, Rzeczpospolita, 09.04.2017
Spektakl zrealizowano przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.