Wesele poety Lucjana Rydla i chłopki Jagusi Mikołajczykówny połączyło w bronowickiej chacie dwa światy: mieszkańców miasta i mieszkańców wsi, inteligentów i gospodarzy. Goście nie potrafią się jednak ze sobą porozumieć: Wyście sobie, a my sobie./Każden sobie rzepkę skrobie – brzmi, także i dzisiaj gorzka, prawda o naszej narodowej „wspólnocie”.
Chwilowe pojednanie, powierzchowna fascynacja nie są w stanie zatuszować głębokich społecznych pęknięć. Krzysztof Jasiński, przykładając dramat Wyspiańskiego do naszej współczesności, pokazuje, że choć podziały obecnie przebiegają inaczej, są równie bolesne i trudne do przezwyciężenia. Noc bronowickiego wesela to jednocześnie noc listopadowa. Listopad zaś, jak pisał Wyspiański, to „niebezpieczna dla Polaków pora” – czas narodowych zrywów i czas pamięci. Nocą w bronowickiej izbie pojawiają się duchy przeszłości, zjawy, dawni herosi. Są niczym wyrzuty sumienia, niosą żal za utraconą szansą, zaprzepaszczoną nadzieją: Miałeś chamie złoty róg…
Dramat Wyspiańskiego to obraz „choroby polskiej duszy”, społecznego marazmu, duchowego paraliżu, niemocy, zamkniętych w metaforze chocholego tańca. To jednak także żywiołowy obrazek upojnej nocy, pełnej muzyki i tańca, weselnych przyśpiewek, wirujących kolorowych strojów, obficie lanego alkoholu.